Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Hruby z miasteczka Mieszkowice, Szczecin. Mam przejechane 23637.36 kilometrów w tym 6047.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.14 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 85290 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Hruby.bikestats.pl
  • DST 94.00km
  • Teren 90.00km
  • Czas 06:43
  • VAVG 14.00km/h
  • VMAX 52.30km/h
  • Sprzęt Czarnuch nr 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góry Stołowe i Bystrzyckie

Sobota, 15 sierpnia 2009 · dodano: 17.01.2013 | Komentarze 0

Nasz pierwszy wyjazd w góry.Byliśmy większą grupą ale rowerzystów było nas trzech. Ja,Daniel i Krzychu. Do Dańczowa przyjechaliśmy w piątek ok.północy. Zamiast lulu to niezła popijawa i w sobotę rano KAC. Śniadanko,składanie rowerów ... tak że wybraliśmy się w drogę ok 10,30. Z Dańczowa zjazd do Jeleniewa tam odbicie z polną drogę i zaczęło się pod górę :). Dojechaliśmy do wiaduktu pod torami kolejowymi i po raz pierwszy tego dnia pomyliliśmy drogę. Najpierw ostry podjazd skrajem łąki i ostro w dół. Ponad trzy dychy po łące zjeżdżałem po raz pierwszy :) Szkoda tylko że łąka i jakiekolwiek ślady na niej się skończyły nasypem kolejowym.Przenieśliśmy rowery przez tory i podprowadziliśmy rowery do jakiejś drogi.Tam odbiliśmy w lewo i zaczął się pierwszy tego dnia bardzo szybki a zarazem wymagający sporeji techniki zjazd. Dużo kamieni i kolein. Okazało się że z powrotem znaleźliśmy się w Dańczowie :) Asfaltem dojechaliśmy do Jeleniewa i dalej do Lewina Kłodzkiego.Postój koło zabytkowego wiaduktu kolejowego i dalej niebieskim szlakiem turystycznym przez Witów do Homole. Do Witowa bardzo długi i ciężki podjazd (ok 3 kg). Potem aż do przecięcia szlaku przez drogę Kudowa - Duszniki rewelacyjny bardzo szybki zjazd. Cały czas przez lasy i pola.Z Dusznik przez Wzgórze Rozalii niebieskim szlakiem turystycznym. Na początku masakryczny podjazd asfaltem. Potem troszkę łagodniej ale non stop ostro w górę. Pod Muflonem dłuższy postój. Na małe piwko i żurek. Długo czekaliśmy na żurek bo jajka musiały się ugotować :). Ale warto było. Z Pod Muflona zjazd Drogą Libuszy i znowu zmyłka trasy ; wyjazd w Podgórzu. Z Podgórza znowu jakąś okrężną drogą dotarliśmy do Jamrozowej Polany. Trafiliśmy po drodze na śliczny singiel trak w lesie powyżej Podgórza. Był tam nawet oznaczony szlak rowerowy. Dopóki szedł pod górę to prowadziliśmy rowery. Chciałbym zobaczyć jak ktoś tam podjeżdża. Dla nas podjazd poza zasięgiem :) . Potem było pięknie w dół. Zjazd skończył się tablicą „teren wojskowy”. Znaleźliśmy jakąś drogę i dalej w dół. Początek bardzo techniczny. Mnóstwo korzeni ,kamieni i dziur. Super. Z Jamrozowej Polany zjechaliśmy d głównej drogi a następnie skręciliśmy na Zieleniec z zamiarem dotarcia do zielonego szlaku. Znowu taki podjazd że skończył się prowadzeniem. Po dotarciu do zielonego szlaku zaczął się zjazd w kierunku Lewina Kłodzkiego. Bardzo szybki zjazd :). Najpierw przez las a od Zimnych Wód szutrem wielkości piłeczek pingpongowych z prędkością max 47 km/h. Strzelały te kamienie na wszystkie strony. Na końcu zjazdu Daniel złapał gumę w tylnym kole. Zmiana dętki i dalej zjazd do Lewina. Z Lewina przez pola drogą którą zamierzaliśmy zjechać rano do Jeleniewa i do Dańczowa. Tak minoł pierwszy dzień naszej jazdy po górach. Mój Dart2 poległ na placu boju. Z blokadą czy bez pracował tak samo. Czyli praktycznie nie pracował wcale :). Licznik też przestał działać :) , resetował się przy większych wstrząsach. Z niepracującym amortyzatorem nie dawał rady :) Dzień drugi. Z Dańczowa przez Gołaszów i Darnków do parkingu pod Błędnymi Skałami i dalej Drogą Stu Zakrętów do Karłowa. Ponad 10 km nan stop pod górę i krótki zjazd do Karłowa. Następnie zielonym szlakiem rowerowym do Pasterki. Piękna trasa przez łąki ze Szczelińcem Wielkim po prawej stronie. Najpierw dosyć długi ale łagodny podjazd a następnie szybki zjazd do Pasterki. Dalej żółtym rowerowym przez las do granicy z Czechami. Przy początku jednego zjazdu zaliczyłem orła ale że prędkość była jeszcze niewielka a leśna droga niezbyt twarda to poza kilkoma siniakami nic się nie stało. Jakiś czas później Krzysiek pokonując „technicznie” rów na zakręcie wykonał piękny lot przez kierownice. Na szczęście bez żadnych obrażeń. Tam Daniel zauważył że jadę z odkręconym przednim kołem. Zatrzask musiał mi się odpiąć przy upadku. Pokonałem tak na pewno jeden szybki zjazd myśląc że to zamordowany dart tak mi stuka. Po Czeskiej stronie zupełnie inny świat dla cyklistów. Wszystko pięknie opisane, oznaczone. Od granicy bardzo szybki zjazd do Machowska Lhota. Mógłby być jeszcze szybszy ale Czesi porobili „progi zwalniające”. Poprzeczne rowki żeby woda mogła spływać i nie rozmywać szlaku. Dalej pojechaliśmy przez Machov do Nizka Srbska. Tam trochę dłuższy postój na przystanku i do Vysoka Srbska. Nie bez powodu ma w nazwie wysoka. Żeby się tam dostać trzeba pokonać ok. kilometrowy podjazd o nachyleniu 18 %. Ja z Krzyśkiem odpuściliśmy sobie i większość podprowadziliśmy rowery. Daniel jednak się uparł i ten podjazd pokonał na siodełku. Następnie zjazd przez las. Miał być do Zd’arky ale wylądowaliśmy w Hranowie i dopiero z stamtąd przez te Zd’arky do Kudowy. W Kudowie postój na Fast-fuda i dalej niebieskim szlakiem rowerowym (niełatwo było go znaleźć) przez Jeleniów do Dańczowa. Kiedyś musi nastąpić akt drugi. Jest tam tyle do zjeżdżenia :)


Kategoria Góry



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!